Pierwsze zajęcia języka obcego to nielada wyzwanie dla nauczyciela. W swojej praktyce mam do czynienia z grupami międzyoddziałowymi, w których spotykają się uczniowie z różnych klas, w różnej ilości. Nowi uczniowie spotykają się z nowym nauczycielem, który nic o nich jeszcze nie wie, na lekcji nowego języka. Zawsze zdarza mi się przypadek pojedyńczego ucznia z jakiejś klasy, taka „sierotka” (on(a) ma dopiero pod górkę, zwłaszcza jeśli jest introwertykiem). Mamy do czynienia z różnymi typami osobowości, które mają różne przekonania, różne doświadczenia i motywacje (przez motywacje, rozumiem odpowiedź na pytanie DLACZEGO się uczysz?) Jest to sytuacja, kiedy obcy dla siebie ludzie zaczynają tworzyć grupę, mają wspólny cel, jakim jest nauka języka, aczkolwiek mogą mieć różne powody jego nauki. I jak tu poprowadzić pierwsze zajęcia? Ponadto w grupie zachodzą różne procesy grupowe, o których nie będę tu teraz pisała.
Jeszcze kilka lat temu moje pierwsze zajęcia w szkole rozpoczynałam od przedstawienia się, prosiłam uczniów, aby powiedzieli kilka słów osobie , dlaczego wybrali ten język oraz przedstawiałam plan pracy w roku szkolnym, no i oczywiście obowiązkowo omawiałam wewnątrzszkolny system oceniania, wymagania edukacyjne na poszczególne oceny, regulaminy etc. Papiery, papiery, papiery… Oczywiście są to ważne dokumenty, gdyż uczeń musi znać zasady, które powinny być jasne, jednakowe i zrozumiałe dla wszystkich. Po takiej lekcji wprowadzenia zaczynałam pierwszą lekcję językową, a mianowicie powitania, pozdrowienia i przedstawianie się, bo od tego zazwyczaj się zaczyna. No, ale uczniowie dalej pozostawali dla siebie obcy, nie pamiętali swoich imion, lubili pracować tylko w swoim najbliższym, znanym im gronie, integracja grupy trwała długo, a czasami nawet nigdy się tak naprawdę nie dokonywała.
Zastanawiając się nad przyczynami, doszłam do wniosku, że tak bardzo byłam w swojej pracy skupiona na przekazywaniu treści, nauczania, że kompletnie zapomniałam (ja socjolog) o budowaniu relacji w grupie. Moje obserwacje środowiska szkolnego, idea Budzącej się Szkoły, lektura książki Pernille Ripp Uczyć (się) z pasją skłoniły mnie do nauczycielskiego rachunku sumienia. Wśród nastolatków bardzo ważne są relacje z otoczeniem, z rówieśnikami. Relacje z rodzicami, które często ulegają w tym wieku pogorszeniu oraz z nauczycielami ,którzy nie rzadko starają się być „rodzicem” na lekcji, budowane są na wzajemnym zaufaniu- fundamencie kluczowym, lecz bardzo kruchym. To od niego zależy jak grupa będzie funkcjonowała.
Coraz częściej nauczyciele (raczej lektorzy), mówią o sobie, że są trenerami językowymi. Ma to sens, gdyż podmiotem nauki jest uczeń, a rolą trenera jest rozwijać w nim umiejętności językowe. Uczeń musi trenerowi zaufać, a zaufanie buduje się na wzajemnych, dobrych stosunkach.
Na pierwszych zajęciach z nowego języka obcego, to właśnie język obcy może być blokadą do budowania takich relacji. Zatem nie cisnę już go na siłę. Skupiam się na budowaniu relacji w języku ojczystym. Dałam sobie spokój z czytaniem regulaminów. Jeśli zrobię to na drugich, czy trzecich zajęciach to świat się nie zawali. Dlatego tłumaczę uczniom sens zajęć w j.polskim i nigdy jeszcze nie spotkałam się z dezaprobatą ( w szkołach językowych nie robię tak długiej integracji, ponieważ studenci mają w tych placówkach bardziej roszczeniowe podejście). Podstawa programowa również wskazuje na kształcenie umiejętności pracy w grupie, a bez wzajemnego poznania jest ona niemożliwa. Celem takiej lekcji niech będzie zatem przełamanie lodów (briser les glaces) jako otwarcie się na drugiego człowieka.
Nie należy zapominać, że ja jako nauczyciel, czy trener (jak się tam określacie) również jestem członkiem takiej grupy (jestem członkiem wielu grup w szkole), zatem biorę czynny udział w zajęciach. Trzeba zejść z katedry i dać się poznać jako człowiek, który ma swoje upodobania, mocne i słabe strony, który ma wiedzę i umiejętności, ale również zdarza się mu popełniać błędy. Na tych filarach budujemy swoją wiarygodność, autentyczność, człowieczeństwo w oczach naszych uczniów- budujemy zaufanie.
Ważne jest, aby od pierwszych zajęć przyzwyczajać uczniów do pracy w różnych grupach, trzeba ich mieszać.
Uwaga! Stopień zaangażowania w pracę w grupie jest różny, zatem najlepiej tworzyć mniejsze grupy, gdyż wtedy wzrasta wkład wniesiony przez każdego ucznia, są bardziej aktywni. To też jest dobra nauka odpowiedzialności za wspólne działania. O sposobach doboru grupy piszę tu.
No i na koniec należy wspomnieć o stworzeniu przestrzeni, która sprzyja kształtowaniu się relacji. Oglądanie pleców swoich kolegów i koleżanek może mieć miejsce na wykładach. Lekcja nie powinna zatem być wykładem, ale warsztatem. Poniżej prezentuję możliwości aranżacji klasy.
Na pierwszych zajęciach można również po prostu usiąść sobie na dywanie bądź na trawie, a czemu nie?
Uczniowie pracują w parach. Każda para dostaje 8 nitek makaronu spaghetti i 5 pianek marshmallow. Ich zadaniem jest zbudować najwyższą konstrukcję, która będzie samodzielnie stała . Wygrywa grupa, która takową postawi.